Wszyscy goście w przepięknej sali balowej rezydencji Kowalskich wstrzymali oddech, gdy muzyka zmieniła się w triumfalny finał. Złote i białe róże zdobiły alejkę, a kryształowe żyrandole rzucały blask na tłum eleganckich sukien i garniturów, gdy zebrani odwrócili się, by zobaczyć wejście panny młodej.
To było ślubowe wydarzenie roku, a może nawet dekady. Marek Kowalski, 33-letni miliarder, twórca jednej z największych firm technologicznych w kraju, wreszcie się żenił. Nie z królewską córką ani dawną miłością, lecz z Olgą Nowak, olśniewającą modelką o tajemniczej przeszłości. Poznali się osiem miesięcy temu na charytatywnym balu. Plotki krążyły szybko, ale Marek zszokował wszystkich, ogłaszając zaręczyny – i to, że Olga jest w ciąży.
Było to nagłe, błyskotliwe i z jakiegoś powodu… dziwne. Siedmioletnia siostrzenica Marka, Zosia, pociągnęła za rękaw ciotki, Justyny, siostry Marka, gdy celebrant zaczął przemowę. Justyna pochyliła się.
„Ciociu” – szepnęła Zosia blada na twarzy.
„Ona kłamie. Ta pani kłamie o dziecku.”
Justynę przeszedł zimny dreszcz. „Co masz na myśli?”
„Powiedziała – »dzięki Bogu, że jest bogaty i naiwny. Ten sztuczny brzuch wszystkich oszukał«.” Łzy zakręciły się w oczach dziewczynki. „Powiedziała, że go zwiodła.”
Justyna spojrzała na siostrzenicę. Zosia miała bujną wyobraźnię, to prawda. Ale była też strasznie szczera. I to nie brzmiało jak wymysł.
Spojrzała na ołtarz, gdzie stał jej brat, przystojny w białym garniturze, uśmiechający się czule, gdy Olga zbliżała się do niego. Justyna wstała.
Zosia też.
„Czekaj!” Jej głos rozległ się po sali jak mały grom.
Goście odwrócili głowy. Kamery zaczęły migać. Olga zastygła w pół kroku. Uśmiech Marka zgasł.
Zapanowała cisza.
Justyna próbowała uciszyć siostrzenicę, ale Zosia postąpiła naprzód, drżąc.
„Ona kłamie o dziecku! Powiedziała, że nie jest naprawdę w ciąży!”
Olga westchnęła, upuszczając bukiet. Goście zamruczeli. Marek podszedł, zdezorientowany.
„Zosiu, kochanie” – powiedział łagodnie. „O czym mówisz?”
Zosia odwróciła się do niego, łzy spływając po policzkach. „Powiedziała, że jesteś »bogaty i naiwny« i że nie jest w ciąży. Słyszałam, jak mówiła to w garderobie. Nie chciałam podsłuchiwać, ale… usłyszałam.”
Zapanowała tak gęsta cisza, że nikt nie śmiał oddychać.
Olga zacisnęła usta. „To dziecko! Nie wie, co mówi.”
„Wie wystarczająco” – Justyna stanęła przy córce. „Marek, musimy porozmawiać. Na osobności.”
Dłonie Olgi zadrżały. „Zrujnujecie najważniejszy dzień naszego życia przez fantazję dziecka?”
Marek spojrzał na nie po kolei. Ścisnął szczękę. „Zosia by tego nie wymyśliła.”
Olga zbladła.
„Potrzebuję chwili” – powiedział spokojnie, ale chłodno.
Goście szeptali, gdy Marek wziął Zosię za rękę i poprowadził ją, Justynę i Olgę do bocznego korytarza.
„Powiedz mi dokładnie, co słyszałaś” – zwrócił się do Zosii.
Dziewczynka wysapała. „Szukałam cioci, ale pomyliłam drogę i trafiłam do garderoby. Drzwi były uchylone. Słyszałam, jak Olga mówiła do jakiejś pani. Powiedziała… »dzięki Bogu, że jest bogaty i naiwny. Jak już uwierzy, że dziecko się urodzi, dostanę wszystko, czego chcę. Nigdy się nie dowie, że nawet nie jestem w ciąży«. Potem obie się śmiały.”
Olga potrząsnęła głową. „To absurd. Tak się nie stało. Wymyśla, bo jest zazdrosna!”
„O co?” – spytała Justyna. „O twoje suknie projektantów? O nagle pojawiającą się ciążę? A może o spadek?”
Olga straciła panowanie nad sobą.
„Dość” – Marek zwrócił się do niej. „Powiedz prawdę.”
Wpatrywała się w niego wyzywająco. „Uwierzysz dziecku, a nie mi?”
„To nie jest »tylko dziecko«. To moja rodzina.”
Olga skrzyżowała ramiona. „Dobrze. Chcesz prawdy?” Uniosła podbródek. „Nie jestem w ciąży. Myślałam, że to nie ma znaczenia. Kochał„Kochałbyś mnie tak samo, a teraz mógłbyś się cieszyć życiem u boku pięknej żony, która daje ci wszystko, czego pragniesz.”