Trójka bliźniaków, jedno tajemnicze wspomnienieIch siostry nigdy nie uwierzyły, że pamiętała miejsce, w którym nigdy nie były.

Zawsze żartowaliśmy, że potrzebujemy kolorowych muszek, żeby ich odróżnić.

Więc zrobiliśmy to – niebieska, turkusowa, czerwona.

Trzy idealne kopie, aż do dołeczków w policzkach.

Kończyli sobie zdania.

Mieli własny język.

Dzielili się wszystkim.

To było jak wychowywanie jednej duszy w trzech ciałach.

Ale kilka tygodni temu Turkus – Tymek – zaczął budzić się z płaczem.

Nie z powodu koszmarów.

Ze wspomnień.

Tak to nazywał.

Mówił rzeczy w stylu: „Pamiętasz ten stary dom z czerwonymi drzwiami?” Nigdy nie mieliśmy czerwonych drzwi.

Albo: „Dlaczego już nie odwiedzamy pani Kowalskiej? Zawsze dawała mi miętowe cukierki.” Nie znaliśmy nikogo o takim nazwisku.

Pewnej nocy spojrzał na mnie i powiedział: „Tęsknię za starym fiatem taty. Tym zielonym z wgniecionym zderzakiem.”

Byłem w szoku.

Nie mówił o moim samochodzie.

Jeżdżę toyotą.

I nigdy nie mieliśmy zielonego fiata.

Na początku tłumaczyliśmy to wyobraźnią.

Chłopcy mieli siedem lat.

Ciągle opowiadali niestworzone historie – o piratach, dinozaurach na strychu, wróżkach pod werandą.

Ale to było coś innego.

Gdy Tymek mówił, jego wzrok stawał się szklisty, jakby był gdzie indziej.

Nie próbował nikogo zaimponować.

Naprawdę wierzył w to, co mówił.

Moja żona, Kasia, próbowała go pocieszyć.

„Może ci się to śniło, kochanie. Sny czasem wydają się prawdziwe.”

Tymek powoli pokręcił głową.

„Nie. Pamiętam to. Czerwone drzwi skrzypiały, gdy się je otwierało. Mama mówiła, żeby nimi nie trzaskać.”

„Mama” to znaczyła Kasia.

Ale nie patrzył na nią, gdy to mówił.

Jakby zniknęła, zastąpiona kimś innym w jego głowie.

Zaczęliśmy zapisywać wszystko, co mówił.

Planowaliśmy omówić to z pediatrą.

A jeśli to się utrzyma – nawet z psychologiem dziecięcym.

Potem Tymek zaczął rysować.

Stronę za stroną – dom z czerwonymi drzwiami.

Zawsze te same szczegóły: komin opleciony bluszczem, kamienna ścieżka, mały ogródek z tulipanami.

Jego bracia, Maciek i Bartek, zaglądali mu przez ramię i mówili: „Fajny dom”, ale nie wydawali się zaniepokojeni.

Tymek nie był przerażony.

Po prostu… smutny.

Jakby zabrano mu coś cennego.

W pewną sobotę znalazłem go w garażu, przeszukującego pudła.

Podniósł na mnie wzrok, z rękami pokrytymi kurzem.

„Czy mamy jeszcze moją starą rękawicę do baseballa?”

„Nie grasz w baseballa, synku” – powiedziałem delikatnie.

„Grałem kiedyś” – odparł. – „Zanim spadłem.”

„Zanim co?”

„Zanim spadłem z drabiny. Tej, na którą tata mówił, żebym nie wchodził.” Dotknął tyłu głowy. „Bardzo bolało.”

Patrzyłem na niego.

W jego głosie była spokojna pewność.

Nie strach.

Nie dezorientacja.

Po prostu wspomnienie.

Umówiliśmy się na wizytę u doktor Kowalskiej, jego pediatry.

Wysłuchała uważnie, zrobiła notatki i poleciła psychologa dziecięcego specjalizującego się we wczesnej pamięci.

„Nie sugerujemy, że coś jest nie tak” – zapewniła. – „Ale jeśli te wspomnienia go niepokoją, warto to zbadać.”

Zapisaliśmy się na konsultację.

Psycholog, doktor Anna Nowak, była ciepła i życzliwa.

Tymek od razu ją polubił.

Po dwóch sesjach powiedziała nam na osobności: „To nie jest typowa zabawa wyobraźni. Opisuje rzeczy z takim poziomem szczegółowości, że wskazuje na głęboko zakorzenioną pamięć. Niektórzy nazywają to wspomnieniami z poprzednich wcieleń, choć wiem, że to kontrowersyjne.”

Poprzednie wcielenia?

Prawie się roześmiałem.

Wolałbym medyczne wyjaśnienie.

Dziwność mózgu.

Nadmierną wyobraźnię.

Nie… reinkarnację.

Ale doktor Nowak nie narzucała teorii.

Powiedziała tylko: „Cokolwiek jest źródłem, on przetwarza coś, co dla niego jest bardzo realne. Nie bagatelizujcie tego.”

Tej nocy szukałem w internecie.

„Dzieci, które pamiętają poprzednie życia.”

Natrafiłem na dziesiątki historii.

Chłopiec, który pamiętał śmierć w katastrofie lotniczej.

Dziewczynka, która mówiła płynnie po szwedzku, choć nigdy tego języka nie słyszała.

Rodzice jak my, rozdartI teraz, gdy patrzę na Tymka, wiem, że najważniejsze jest to, by kochać go takim, jakim przyszedł na ten świat – z całą jego tajemnicą i historią, której może nawet on sam do końca nie rozumie.

Leave a Comment