Pożegnałam męża pocałunkiem po podróży służbową, a kilka godzin później zobaczyłam go z nieznaną mi kobietą w restauracji

Kasia ostrożnie złożyła ostatnią koszulę i wsunęła ją do walizki Jacka. Po tylu latach małżeństwa pakowanie na jego wyjazdy służbowe stało się cichym rytuałem, który ceniła, dbając o każdy szczegół.

„Nie zapomnij ładowarki do laptopa” – przypomniała, gdy zapinał walizkę. Jacek spojrzał na zegarek, wyraźnie spięty.

„Dzięki, kochanie. Muszę już iść. Taksówka czeka.” Dał jej szybkiego buziaka w policzek, chwycił walizkę i wybiegł do drzwi.

„Zadzwoń, jak dojedziesz!” – krzyknęła Kasia. „Zadzwonię!” – odpowiedział, gdy drzwi się zamknęły.

Podeszła do okna i patrzyła, jak samochód odjeżdża. Jego pospieszne pożegnanie wydało jej się dziwne – zwykle robił to wolniej, bardziej czule. Uznała jednak, że pewnie po prostu się spieszył. Mieszkanie nagle stało się puste i chłodne. Żeby się rozerwać, Kasia postanowiła pójść do Galerii Mokotów i w końcu kupić rzeczy, na które od dawna miała ochotę.

Kilka godzin później, obładowana torbami, szła przez centrum handlowe. Planowała zjeść obiad w swojej ulubionej kawiarni na trzecim piętrze, ale nagle zadzwonił telefon – koleżanka zaproponowała spotkanie w restauracji „Orzech” na drugim piętrze, by spróbować nowego menu. Kasia się zgodziła – restauracja była tuż obok, a klimat jej się podobał, choć rzadko tam bywała.

Gdy wchodziła na drugie piętro, przez duże okna „Orzecha” dostrzegła wnętrze. Nagle stanęła jak wryta – przy stoliku przy oknie siedział Jacek. Naprzeciwko niego była młoda kobieta, której Kasia nigdy wcześniej nie widziała. Rozmawiali żywo, pochyleni ku sobie.

Kobieta się zaśmiała, delikatnie dotykając jego dłoni, a w oczach Jacka Kasia zobaczyła wyraz, którego nie widziała od bardzo dawna.

Czas się zatrzymał. Serce zamarło, a wzrok się zamglił. Mężczyzna, który rzekomo leciał do Wrocławia, jadł obiad z inną kobietą.

Pierwszym odruchem Kasi było wtargnąć do środka i żądać wyjaśnień. Coś – może duma, może strach – powstrzymało ją. Wzięła głęboki oddech, powoli się odwróciła i odeszła.

Drżącymi palcami odwołała obiad z koleżanką i zadzwoniła do najlepszej przyjaciółki.

„Ania, możesz mnie teraz spotkać?” – powiedziała, głos jej drżał.

„Co się stało?” – zaniepokoiła się Ania.

„Właśnie widziałam Jacka z jakąś kobietą w restauracji. Miał być w samolocie.”

„Gdzie jesteś?”

„W Galerii Mokotów.”

„Czekaj na mnie w kawiarni ‘Marcepan’ na pierwszym piętrze. Będę za piętnaście minut.”

Kasia siedziała w kącie, bezmyślnie mieszając mrożoną herbatę. Pytania kłębiły się w jej głowie. Kim była ta kobieta? Jak długo to trwało? Czy Jacek kiedykolwiek faktycznie jeździł w te podróże? Te północne telefony, spóźnienia, nowe hasło w telefonie…

„Kasia!” – usłyszała głos Ani. Usiadła naprzeciw niej i chwyciła ją za dłonie.

„Opowiedz mi wszystko.”

Kasia opisała scenę, starając się opanować głos.

„Nie wiem, co robić, Ania. Część mnie nawet nie chce znać prawdy.”

„A jeśli to nie jest tak, jak myślisz? Może jest jakieś wyjaśnienie?”

Kasia uśmiechnęła się gorzko. „Jakie wyjaśnienie może być dla faceta, który kłamie o wyjeździe i je obiad z inną kobietą?”

„Nie wiem” – przyznała Ania. „Ale zanim coś postanowisz, może warto to sprawdzić?”

„Jak? Zapytać go wprost?”

Ania pomyślała chwilę. „Może ich śledzić? Zobaczymy, dokąd pójdą.”

Szpiegowanie męża było upokarzające, ale niepewność bolała jeszcze bardziej. Kasia skinęła głową.

Ukryły się w księgarni naprzeciw restauracji, udając, że przeglądają książki. Po czterdziestu minutach Jacek i jego towarzyszka wyszli. Kobieta była elegancką brunetką, około trzydziestki, o nienagannych kształtach.

„Wychodzą” – szepnęła Ania.

Trzymając dystans, podążały za nimi. Na zewnątrz kobieta wsiadła do taksówki. Jacek pomógł jej wsiąść, wymienili krótki uścisk dłoni – nic więcej – i samochód odjechał. Jacek został na parkingu, do kogoś zadzwonił, a potem sam złapał taksówkę.

„Chodźmy za nim” – powiedziała Kasia.

Ich taksówka podążała za Jackiem do centrum biznesowego „Bursztyn”, gdzie mieściło się biuro jego firmy. W środku krótko porozmawiał z recepcjonistką, po czym zniknął w gabinecie szefa.

„Może wyjazd został odwołany w ostatniej chwili” – zasugerowała Ania.

„To kim jest ta kobieta? I dlaczego mi nie dzwoni?”

Czekały. Po pół godzinie Jacek wyszedł z teczką i zszedł na dół. Kasia i Ania schowały się za kolumną, a potem pobiegły złapać taksówkę.

„Do domu” – powiedziała Kasia kierowcy. Miała rację – taksówka Jacka podjechała pod ich blok. Kasia pożegnała się z Anią i weszła sama.

Jacek siedział w kuchni, przeglądając coś na laptopie.

„Kasia! Jesteś w domu?” – zdziwił się autentycznie.

„Jak widzisz” – odparła zimno. „Nie miałeś być w samolocie?”

Zmarszczył brwi. „Wyjazd odwołali w ostatniej chwili. Chciałem zadzwonić, ale wszystko się potoczyło błyskawicznie.”

„Tak błyskawicznie, że nie mogłeś wysłać SMS-a?”

„Przepraszam” – spuścił wzrok. Kasia usiadła naprzeciw niego.

„Kim ona jest, Jacek?”

„Kto?” – zmarszczył brwi.

„Kobieta, z którą jadłeś obiad w ‘Orzechu’.”

Zbladł. „Śledziłaś mnie?”

„Nie. Zobaczyłam cię przypadkiem.”

Zapadła cisza. W końcu odezwał się: „To nie jest tak, jak myślisz.”

„Jak mam myśleć? Mówiłeś, że lecisz, a tymczasem jesz obiad z jakąś kobietą!”

„Nazywa się Anna Kowalska. Reprezentuje niemieckich inwestorów.”

„I dlatego skłamałeś o wyjeździe?”

„Nie kłamałem. Wyjazd odwołali, gdy już byłem na lotnisku. Szef zadzwonił – inwestorzy akuratKasia otworzyła eleganckie pudełko czekoladek, uśmiechnęła się i postawiła je na stole, gotowa, by znów pomóc Jackowi spakować walizkę na jego kolejną podróż.

Leave a Comment